Ziomkostwo Prus Wschodnich - Landsmannschaft Ostpreußen e.V.
 
O żytnim powróśle i o plonie

O żytnim powróśle i o plonie

Wielu Wschodnioprusaków określa czas żniw -„Austzeit“- w domu, jako najpiękniejszy czas w roku, nawet jeśli wymagał największego trudu. Pan Lilienweiß zawsze uważał wielkie wydarzenia na gospodarstwie swoich rodziców za „coś odświętnego” – wypędzanie bydła na pastwisko około 1 maja i żęcie zboża w połowie lipca. „Denn stüng wi aller“ – opowiadał w dialekcie.

 „Wtedy wszyscy staliśmy i patrzyliśmy na wypędzanie krów i młodego bydła, a to wszystko zdawało się być czymś wyjątkowym. Tak samo było, gdy przyuczano dwuletnie konie. Tak też było ze zbiorem siana – Heuaust – i ze żniwami zboża – Konrnaust. Bycie pierwszym kosiarzem było zawsze wyróżnieniem i prawdziwym zaszczytem.”

Drogosze, powiat kętrzyński; żniwa (1940) pierwszy kosiarz Franz Mielke i pozostali uczestnicy żniw; zdjęcie: Bildarchiv Ostpreußen

Podobnie było w całym kraju: praca była posługą boską. Siewca na pola rzucał pierwsze ziarna w kształcie krzyża. Rolnik czynił krzyż rączką łopaty w pierwszym buszlu ziarna. Krzyż, wycinała matka w skórce chleba przed jego pokrojeniem. Praca i modlitwa w tym samym czasie. Również rymowanki przy wiciu i przekazaniu korony dożynkowej, były związane z błogosławieństwem.

 „U nas w Natangii było tak: gdy zbierano żyto, gospodarz lub właściciel majątku ziemskiego szedł na pole z żoną, dziećmi i letnimi gośćmi. Dziewczyna brała wiązkę źdźbeł zboża jak na snopek, podchodziła do dziedzica i zawiązała ją ciasno wokół jego ramienia. Kolejna dziewczynka szła do żony, a pozostałe do dzieci i gości. Musieli się oni później „wykupić”. Dawali tyle pieniędzy, by żniwiarze w deszczowy dzień mogli pójść do karczmy i świętować przy piwie. Pomimo tak zwanego uwolnienia się z żytniego powrósła, nie zdejmowano źdźbeł aż do powrotu do domu .”

Groß Scharlack – dziś Nekrassowo w Obwodzie Kaliningradzkim; zwyczaj wiązania powrósłem w czasie żniw; zdjęcie: Bildarchiv Ostpreußen

Nieważne, jak mocno uciskały i drapały, my, dzieci, byłiśmy dumne, że wracamy do domu ze źdźbłami na ramionach. Umieszczaliśmy je nad naszymi łóżkami jako najpiękniejszą dekorację ścienną.

Podczas wiązania dziewczyny recytowały wersety, które brzmiały jak rymowanki w książce z bajkami, więc pochodziły z dawnych czasów:

Ich tu mich unterwinden, (meist jedoch: „überwinden“!)

Unsern Herrn zu binden

Mit einem Roggenband

Um seine schneeweiße Hand!

Dies Band soll gelöst sein

Nicht mit Bier und nicht mit Wein,

sondern wie es dem Herrn gefällig mag sein.

 

Die Herrschaft kommt aufs Feld geschritten.

Wir haben heut das Korn geschnitten.

So viel Hock so viel Schock,

so viel Ar so viel Paar,

So viel Körner so viel Scheffel.

Und die davon werden essen,

werden den lieben Herrgott nicht vergessen.

 

Ich bring unserer Frau ein Bändelein.

Es sind viel schöne Blumen drein:

weiß, rot und blau,

dass die Frau ihre Lust dran schau‘.

Dies Band hält fest

Wie dem Baum seine Äst,

wie dem Vogel sein Nest,

wie dem Vogel sein Gesang,

Wie der Glocke ihr Klang,

wie Sonne und Mond ihr Schein.

Ich wünsche, dass aufs andre Jahr

Das Beste gewachsen mag sein.

 

Ich will mich überwinden,

unser Fräulein zu binden

mit einem Roggenband

um ihre schneeweiße Hand.

Bald glänzt ein Ringlein dran.

Ich wünsch‘ unserem Fräulein einen schönen jungen Mann

und ein holdes Kind.

Das soll tragen einen goldenen Ring.

Ein goldener Ring und ein langes Leben

Sei unserm Fräulein mitgegeben.

 

Zwyczaj wykupowania się pieniędzmi nie jest tak stary jak sam zwyczaj wiązania. Pasmo, które tworzą łodygi zboża podczas wiązania, jest jak kształt kringla (drożdżowy wypiek w kształcie wieńca) w Wielki Czwartek i Boże Narodzenie, symbol z dawnych czasów, w których człowiek wiedział, że jest połączony z ziemią i niebem oraz z mocą, która działa we wszystkim.

Opaleniec, powiat szczycieński, dzisiaj miejscowość znajduje się w powiecie przasnyskim; żniwa u Johanna Krischik; zdjęcie: Bildarchiv Ostpreußen

Z kolei na Mazurach to woda miała zapewnić nową energię życiową po żniwach. Czerpano ją z pośród wielu jezior i stawiano w drewnianych wiadrach i kadziach. Świętowano „plon” – ostatni snop stawiano przed dom. Kiedy przebrzmiała pieśń „Wir schneiden den Plon” (Ścinamy plon) na kosiarzy i dziewczyny wylewano wiadrami wodę, aż z nich ciekło. W niektórych miejscach dziewczęta oblewały wodą mężczyzn i za to zanurzane były w stawie. To nurzanie było również powszechne w niektórych miejscowościach przed wysiewem. Miało przynieść młodym nasionom dużo dobrego deszczu.

Na Żuławach Gdańskich kobieta, która najwolniej wiązała snopy musiał stanąć przed domem i z góry wylewano na nią wodę.

„Święto plonów obchodzono wkrótce po przybyciu ostatniej furmanki. Nie zaś dopiero w październiku podczas kościelnych dożynek. Zwykle już w połowie września, kiedy była jeszcze ładna letnia pogoda. U nas zaczynało się w sobotę wczesnym popołudniem. Przed dworem zbierały się wszystkie pracujące rodziny, od najstarszej babci do najmniejszego dziecka, które potrafiło samodzielnie stać. Śpiewano pieśni, wygłaszano przemówienie, po czym jedna z dziewcząt przekazywała koronę dożynkową, która zawisła w sieni na cały rok, często nawet na dłużej. Dziewczyna wypowiadała następujące słowa:

Ich bring‘ der Herrschaft eine Kron‘ von Korn.

Sie ist gewachsen in Distel und Dorn,

hat ausgestanden Schnee, Hagel und Regen.

Ich wünsche der Herrschaft viel Glück und viel Segen.

Und die von dem Korn werden essen,

werden den lieben Gott nicht vergessen.“

Karmitten – dziś Otradnoje w Obwodzie Kaliningradzkim; Święto Plonów – przekazanie korony dożynkowej, na schodach dworu małżeńswto Sehmer; zdjęcie: Bildarchiv Ostpreußen

Muzyka na przedzie, a za nią cały korowód przechodził przez park dworski i z powrotem na podwórze i na górę po schodach spichlerza. Pani Kausch również zachowała piękne wspomnienia.

Waldkeim – dziś Dolgorukowo w Obwodzie Kaliningradzkim, korowód w czasie żniw 1935; zdjęcie: Bildarchiv Ostpreußen

„Tak, piwo żniwne – Austbier – dla rolnika było czymś najpiękniejszym w roku. Nawet gdy latem ciężko harował na polu, radość z piwa żniwnego sprawiła, że ​​zapomniał o wszystkim. Kiedy zjeżdżały ostatnie wozy, zbierano po trochu z każdego gatunku zbóż.  Dziewczęta zabierały te kłosy do domu lub do stodoły, a następnie wiły koronę żniwną. Był ona dość duża i ciężka, ponieważ była pleciona na dużych łukach. Następnie przywiązywano do niej kokardki i kwiaty z kolorowego papieru lub ze słomy, a kiedy ostatnia fura zjeżdżała z pola, wtedy stawiano wysoko – na widłach – koronę dożynkową. A gospodarz i gospodyni już stali i czekali przed bramą gospodarstwa. Było to wielkie wydarzenie dla rodziny gospodarza, a także dla wszystkich, którzy brali udział w żniwach. A potem polewano wszystkim sznapsa. Następnie było kilka godzin odpoczynku. A wieczorem, czasem po południu świętowano przy piwie żniwnym. Do tego czasu gospodyni zdążyła naszykować wszystko. Upiekła wszelkiego rodzaju placki i musiała donosić wszystkiego: dostateczną ilość sznapsa, skrzynki piwa, dla mężczyzn coś do palenia, bo każdy mógł palić, ile chciał, niczego nie mogło zabraknąć. Przed domem gospodarz dziękował za ciężką pracę robotników w ciągu tych tygodni, a potem zaczęło się:

Bilderweiten – dziś Lugowoje w Obwodzie Kaliningradzkim; korona żniwna, dożynki 1937 lub 1938; zdjęcie: Bildarchiv Ostpreußen

Wchodzono po wysokich schodach spichlerza no górę, ponieważ była tam duża powierzchnia do tańca. I była fajna kapela muzyczna, tak, pięciu lub sześciu ludzi, i muzyka dęta. Przed tańcami była kawa i konkretny placek, też Pirock posypany cukrem i cynamonem oraz robiliśmy przedstawienia teatralne. Och, co my tańczyliśmy! Całą noc! Pierwszy najlepszy robotnik brał gospodynię do honorowego tańca. Ja szalałam na punkcie tańca. Potem wywijaliśmy tak mocno, że buty zrobiły się za ciasne, i poszłam nad rzekę, usiadłam na pomoście, włożyłam stopy do wody i ochłodziłam je. Och, to było błogosławieństwo, ból ustąpił natychmiast! A moja mama powiedziała do mnie: „Na, du Krät, denn riete di de Hesse noch nich jenog, wenn du so veel danzt, – wenn du nich weetst, wenn jenog haest.“  Muszę powiedzieć: to było najpiękniejsze święto w całym roku – Austbier.”

Waldkeim – dziś Dolgorukowo w Obwodzie Kaliningradzkim; przedstawienie teatralne podczas dożynek; zdjęcie: Bildarchiv Ostpreußen

Źródło tekstu: „Vom Festefeiern in Ostpreußen”, Hedwig von Lölhöffel-Tharau, Hamburg 1987